Euro tańsze już nie będzie, a kurs dolara nie przekroczy 4 zł

Kwietniowa edycja prognoz walutowych zakłada, że w dającej się przewidzieć przyszłości euro nie będzie już istotnie tańsze niż obecnie. Rynkowi analitycy zmienili za to swoje zapatrywania w stosunku do dolara, który ma trwale kosztować mniej niż 4 złote.
Minione dwa lata były świadkiem wielkiego tryumfu polskiego złotego. Mało kto jeszcze pamięta, że w lutym 2023 za euro płaciliśmy niemal 4,80 zł. Od tamtej pory na parze euro-złoty rozpoczął się trwający aż do lutego 2025 roku trend spadkowy. W tym czasie kurs euro obniżył się ze wspomnianych już 4,80 zł do niespełna 4,12 zł odnotowanych dwa miesiące temu.
Dzięki temu nominalne notowania euro znalazły się najniżej od stycznia 2018 roku. Natomiast w ujęciu realnym – tj. po uwzględnieniu skumulowanych różnic w inflacji pomiędzy Polską a strefą euro – złoty stał się najmocniejszy od 2008 roku. Później jednak nadeszły wojny celne prezydenta USA Donalda Trumpa i polska waluta oberwała rykoszetem wielkiej geopolityki. Kurs euro w kilka dni podskoczył z 4,15 zł do przeszło 4,30 zł. Od tego czasu porusza się głównie w bok wykresu, wahając się w przedziale 4,20-4,30 zł, a w drugiej połowie kwietnia był to zakres nawet węższy (4,25-4,30 zł).
ReklamaGdy trzy miesiące temu przeglądałem prognozy walutowych ekspertów, to nikt nie wierzył w kontynuację hossy na złotym. Mediana (czyli wartość środkowa) prognoz na koniec roku 2025 zakładała wzrost notowań euro z ówczesnych 4,20 zł do 4,35 zł. Ani jeden zespół analityczny nie zakładał wtedy, że rok zakończymy z euro tańszym niż w styczniu. Największymi fanami złotego byli wówczas analitycy Danske Banku prognozujący utrzymanie kursu euro na poziomie 4,20 zł. Najbardziej pesymistyczna prognoza zakładała wzrost kursu euro aż do 4,65 zł i była dziełem ludzi z JP Morgan Chase.
A jak jest teraz? Chociaż sporo się zmieniło, to można rzec, że… pozostało po staremu. Wprawdzie mediana prognoz na koniec 2025 roku uległa istotnemu obniżeniu (z 4,32 zł do 4,25 zł), to nadal jest to poziom zbliżony do aktualnych kwotowań pary euro-złoty. Nie widać tu zatem istotnego potencjału do dalszej aprecjacji złotego. Zapewne większość prognostów uznało, że co za dużo, to niezdrowo.
Mediana prognoz na koniec okresu | |||||
---|---|---|---|---|---|
II kw. 25 | III kw. 25 | IV kw. 25 | I kw. 26 | 2026 | |
EUR | 4,25 zł | 4,24 zł | 4,25 zł | 4,25 zł | 4,26 zł |
USD | 3,89 zł | 3,91 zł | 3,89 zł | 3,86 zł | 3,85 zł |
GBP* | 5,02 zł | 5,08 zł | 5,13 zł | 5,13 zł | 5,16 zł |
CHF* | 4,52 zł | 4,46 zł | 4,47 zł | 4,43 zł | 4,35 zł |
Źródło: Bloomberg. Stan na 24.04.2025 r. *obliczenia własne |
Walutowi eksperci stadnie przesunęli się bliżej bieżącego kursu euro i w większości nie odważyli się pozostać na swoich jesiennych pozycjach. Co więcej, pojawiło się wreszcie kilka prognoz, które z czystym sumieniem można określić mianem „optymistycznych”. I tak Danske Bank postanowił popłynąć z prądem aprecjacji złotego i obniżył końcoworoczną prognozę kursu euro z 4,20 zł na 4,10 zł, pozostając największym optymistą na rynku złotego. Euro za mniej niż 4,20 zł w grudniu ’25 widzą jeszcze eksperci z TD Securities (4,12 zł) oraz Jyske Bank i Prestige Economics (po 4,18 zł)
Znamienna jest metamorfoza analityków z JP Morgan Chase, którzy teraz stawiają na 4,15 zł, co jest jedną z najniższych prognoz na rynku. A jeszcze w poprzedniej edycji prognoz walutowych ekipa z JP Morgana cechowała się najmniej przyjaznym nastawieniem do naszej waluty, typując euro po 4,60 zł na koniec 2025 roku. Rewizja prognozy o 45 groszy (czyli o prawie 10%) trzeba uznać za kapitulację.
Pod koniec kwietnia 2025 roku najbardziej pesymistyczna dla złotego prognoza w bazie Bloomberga należała do Ballinger & Co. – nieznanej szerzej firmy doradczej z Londynu. Ich prognoza dla kursu EUR/PLN na koniec grudnia to 4,50 zł. Euro po 4,40 zł na koniec roku widzą z kolej eksperci z UniCredit czy Capital Economics. Są to prognozy skrajne. Natomiast 60% prognoz w bloombergowskiej bazie mieści się obecnie w zakresie 4,20-4,30 zł. Czyli bardzo blisko dzisiejszych notowań eurozłotego.
Dolar? Jeszcze nie urealniliśmy prognozTak samo jak w styczniu także i teraz rynkowy konsensus zakłada stopniowe osłabianie się dolara w relacji do euro. Tyle tylko, że opublikowane do tej pory prognozy walutowych ekspertów wydają się być już mocno nieaktualne. Mówiąc wprost wygląda to tak, jakby zespoły analityczne największych globalnych banków jeszcze nie wróciły z wielkanocnych urlopów. W bazie Bloomberga nadal bowiem widzimy prognozy rzędu 1,05 dolara za euro na koniec 2025 roku. I są to raporty opublikowane raptem… pod koniec marca.
Od tego czasu rynek mocno „odjechał” analitykom. Na fali wojen celnych prezydenta Trumpa dolar uległ znaczącemu osłabieniu. Kurs EUR/USD przez ostatnie dwa miesiące podniósł się z niespełna 1,04 do blisko 1,16, by później spaść w okolice 1,13. Rynkowi eksperci dopiero nadrabiają te zaległości i podnoszą prognozy dla „eurodolara”. Stąd też „oficjalna” mediana na poziomie 1,11 na koniec grudnia wydaje się jeszcze sporo niedoszacowana. Raporty publikowane po14 kwietnia zawierają już prognozy w zakresie 1,08-1,22, z dominantą rzędu 1,14-1,16.
Gdyby przyjąć środek tego ostatniego przedziału (1,15 dolara za euro), to przy bieżącym konsensusie dla pary euro-złoty prognoza na koniec 2025 roku wynosiłaby jakieś 3,70 zł za dolara. Czyli znacznie mniej niż „oficjalny” konsensus wynoszący obecnie 3,89 zł. Jeśli zatem ruch na kursie EUR/USD okaże się trwały, to dolara za 4 złote (lub więcej) jeszcze długo nie powinniśmy zobaczyć. Niemniej jednak w bazie Bloomberga jest kilka starszych (i dwie nowsze) prognozy na poziomie 4,00 zł za dolara na koniec grudnia ’25. Najwięksi optymiści (Danske Bank i Jyske Bank) liczą nawet na zejście w okolice 3,40-3,50 zł za dolara. Czas pokaże, kto tu będzie miał rację.
Mocny frank wita wasPrognoz nie trzeba było za to zmieniać w przypadku franka szwajcarskiego. Trzy miesiące temu rynkowy konsensus zakładał, że para euro-frank zakończy rok na poziomie 0,94. Teraz mowa jest o poziomie 0,95. Czyli praktycznie takim samym. Ale w międzyczasie kurs EUR/CHF zszedł nawet poniżej 0,92, nieomal wyrównując historyczne minima z 2024 roku. Przy tym zakres prognoz dla pary euro-frank rozpościera się od 0,90 do 1,00. Zatem nadal nikt na rynku nie oczekuje, aby euro ponownie stało się droższe od helweckiej waluty.


Przy takim założeniu frank na polskim rynku nie powinien kosztować więcej niż 4,50 zł. Czyli nieco mniej niż obecnie. Jednakże na bazie większości prognoz nie widać większych szans, aby kurs CHF/PLN przełamał zeszłoroczne minimum (4,25 zł), nie mówiąc już o próbie zejścia poniżej psychologicznego poziomu 4 złotych. Po raz ostatni franka kosztującego mniej niż 4 zł widzieliśmy w lutym 2020 – czyli przed ogłoszeniem pierwszych sanitarnych lockdownów w Europie.
Wśród analityków brakuje też wiary w kontynuację aprecjacji funta brytyjskiego. Szterling ma za sobą mocny początek roku. Od stycznia kurs GBP/USD wzrósł z 1,21 do 1,34 dolara, otrząsając się po gwałtownej przecenie z zeszłorocznej jesieni. Jednakże rynkowy konsensus zakłada, że kilkuletnie maksima na parze funt-dolar nie zostaną przełamane. Przy takim układzie notowania brytyjskiej waluty w relacji do złotego mają się podnieść do 5,13 zł na koniec roku. Oczywiście zastrzegając efekt braku korekty prognoz dla dolara. Patrząc w nieco szerszym kontekście na parze funt-złoty można spodziewać się kontynuacji tegorocznego trendu bocznego o zakresie 4,90-5,10 zł.
Na koniec zwyczajowo przypomnę, że w niniejszym artykule pisaliśmy o medianie prognoz analityków. Przewidywania nawet najlepszych ekspertów mogą rozminąć się z rzeczywistością, co zresztą w przeszłości zdarzało się dość często. Należy też pamiętać, że kursy walut bywają bardzo zmienne i w trakcie kwartału mogą znacząco odchylać od poziomów prognozowanych na jego koniec.

bankier.pl