Wybierz język

Polish

Down Icon

Wybierz kraj

Poland

Down Icon

Iran wybierze wojnę czy drogę rozsądku? Oto możliwe scenariusze

Iran wybierze wojnę czy drogę rozsądku? Oto możliwe scenariusze
  • Nowy etap konfrontacji na Bliskim Wschodzie. Izraelskie naloty na Iran oraz ostrzał rakietowy Tel-Awiwu wywołały globalne obawy przed eskalacją konfliktu. Stany Zjednoczone dołączyły do działań zbrojnych, używając bombowców B-2.
  • Iran bez sojuszników i z przestarzałą armią. Po rozbiciu Hezbollahu i upadku reżimu Baszara al-Asada Teheran stracił kluczowych partnerów regionalnych. Jego armia pozostaje liczebna, lecz oparta na sprzęcie z poprzednich dekad.
  • Strategiczna rola i potencjał energetyczny Iranu. Mimo sankcji kraj wciąż eksportuje ropę i gaz, głównie do Chin, i kontroluje szlaki transportowe przez cieśninę Ormuz – co nadaje mu geopolityczne znaczenie.
  • Wojna czy deeskalacja? Teheran stoi dziś przed wyborem: dalsza konfrontacja wspierana przez Rosję czy zacieśnianie relacji z Chinami w zamian za stabilizację regionu. Obecna dynamika wskazuje na ostrożne dążenie do uniknięcia otwartego konfliktu.

Choć Iran i Izrael przed 1979 rokiem utrzymywały nieoficjalne, ale poprawne relacje dyplomatyczne i gospodarcze, wszystko zmieniło się wraz z rewolucją islamską. Obalenie prozachodniego szacha Mohammada Rezy Pahlawiego oraz dojście do władzy ajatollaha Chomejniego zapoczątkowało radykalną zmianę polityki Teheranu.

Geneza konfliktu Iran-Izrael

Po rewolucji islamskiej w 1979 roku Iran przyjął ideologiczną doktrynę opartą na oporze wobec Stanów Zjednoczonych i Izraela. USA były postrzegane jako symbol imperializmu i dawny patron szacha, którego reżim obalono, natomiast Izrael – jako okupant ziem palestyńskich i przeciwnik świata islamskiego. Wrogość wobec tych dwóch państw stała się trwałym elementem irańskiej polityki zagranicznej. Przez dekady Teheran dążył do rozszerzenia swoich wpływów w regionie poprzez wspieranie organizacji zbrojnych, które miały osłabiać obecność USA i Izraela na Bliskim Wschodzie – ideologicznie, militarnie i politycznie.

Najważniejszym beneficjentem irańskiego wsparcia przez lata był Hezbollah – szyicka milicja i partia polityczna działająca w Libanie. Iran szkolił i finansował Hezbollah od lat 80., pomagając mu rozwinąć potężny arsenał rakietowy wymierzony w Izrael. Grupa ta odgrywała też ważną rolę w wojnie domowej w Syrii, wspierając reżim Baszara al-Asada w walce z rebeliantami i ISIS. Iran wspierał również sunnickie organizacje palestyńskie, takie jak Hamas i Islamski Dżihad, mimo różnic religijnych. Te grupy otrzymywały od Teheranu pomoc finansową, broń oraz szkolenie, a ich ataki na Izrael wpisywały się w strategiczne interesy Iranu. Wsparcie to jednak nie było stałe – np. w czasie wojny domowej w Syrii relacje Teheranu z Hamasem czasowo osłabły z powodu odmiennego podejścia do Asada.

Iran przez lata budował także zaplecze militarnych sojuszników w Iraku, Syrii i Jemenie. Szyickie milicje w Iraku, takie jak Kata'ib Hezbollah czy Asa'ib Ahl al-Haq, były szkolone i finansowane przez irańskie siły Al-Kuds, a ich celem było zwalczanie obecności amerykańskiej i sunnickich bojowników. W Syrii Iran wspierał reżim Asada, choć z czasem jego pozycja w kraju została znacznie osłabiona przez sankcje, kryzysy wewnętrzne i zmniejszenie zaangażowania. W Jemenie Iran był związany z ruchem Huti, walczącym z koalicją wspieraną przez Arabię Saudyjską. Przez lata Iran potrafił współpracować zarówno z szyickimi, jak i wybranymi sunnickimi grupami, jeśli łączył je wspólny cel: ograniczenie wpływów USA i Izraela w regionie.

Znaczenie Iranu

Iran posiada jedne z największych złóż surowców energetycznych na świecie. Według danych OPEC, kraj ten ma około 9 proc. światowych zasobów ropy naftowej i aż ponad 15 proc. globalnych rezerw gazu ziemnego – drugie miejsce na świecie po Rosji. Te bogactwa są podstawą irańskiej gospodarki i kluczowym źródłem wpływów budżetowych. Chociaż eksport surowców został mocno ograniczony przez amerykańskie sankcje, Iran nadal sprzedaje ropę i gaz m.in. do Chin oraz wykorzystuje różne mechanizmy obchodzenia sankcji.

W sektorze zbrojeniowym Iran rozwinął niezależnie produkcję rakiet balistycznych (np. Shahab, Fateh, Kheibar), dronów bojowych (np. Shahed), artylerii, amunicji, broni piechoty, a także systemów obrony powietrznej własnej konstrukcji. Chociaż nie dorównuje technologicznie USA czy Izraelowi, to zyskał reputację producenta tanich i skutecznych systemów, które eksportował m.in. do Rosji.

Położenie geograficzne Iranu stanowi jego strategiczny atut. Leży na styku Bliskiego Wschodu, Azji Centralnej i subkontynentu indyjskiego, co daje mu potencjał do odgrywania roli regionalnego węzła komunikacyjnego i handlowego. Szczególnie ważna jest cieśnina Ormuz, przez którą przepływa około 20 proc. światowego handlu ropą – Iran może zagrozić jej zablokowaniem, co może uderzyć w Arabię Saudyjską, Katar oraz ZEA, czyli państwa zaprzyjaźnione z USA.

Czy Irańska armia ma szansę z siłami USA oraz Izraela?

Przed nalotami z czerwca 2025 roku Iran dysponował około 300 samolotami bojowymi i 120 śmigłowcami. Flota ta składała się głównie z przestarzałych konstrukcji, takich jak F-4, F-5, F-14 czy MiG-29, nabytych jeszcze przed rewolucją lub w latach 80. Ich gotowość operacyjna była niska, a możliwości bojowe znacznie ograniczone.

W przeciwieństwie do tego, Izrael posiada ponad 300 nowoczesnych maszyn, z czego około 75 to myśliwce piątej generacji F-35I „Adir”, a reszta to zmodernizowane F-15 i F-16. USA dysponują globalnie ponad 2000 myśliwców – nawet niewielka część tej floty znacznie przewyższa całość irańskich sił powietrznych zarówno pod względem technologii, jak i skuteczności.

Iran próbował nadrabiać braki w lotnictwie rozbudową obrony przeciwlotniczej. Dysponuje ponad 500 zestawami rakietowymi średniego i dalekiego zasięgu, w tym systemami Bavar-373 i Khordad-15. Choć liczba imponuje, większość z nich to przestarzałe technologie, nieskuteczne wobec nowoczesnych ataków z powietrza.

Naloty Izraela w czerwcu 2025 roku pokazały, że ta obrona nie stanowi realnej przeszkody. Lotnictwo i drony bez większego oporu przełamały irańskie systemy OPL, niszcząc strategiczne cele. Dla porównania, Izrael dysponuje warstwową tarczą antyrakietową – Żelazną Kopułą, Procą Dawida oraz systemami Arrow-2 i Arrow-3.

USA posiadają jeszcze potężniejsze środki: systemy Patriot PAC-3, THAAD oraz Aegis z rakietami SM-2, SM-3 i SM-6, rozmieszczone zarówno na lądzie, jak i okrętach. Te środki pozwalają na neutralizowanie zagrożeń powietrznych nawet poza atmosferą, dając USA i Izraelowi całkowitą przewagę w powietrzu.

Siły lądowe Iranu są liczne – ponad 500 tys. żołnierzy aktywnych – ale oparte na starym sprzęcie: zmodernizowanych T-72, czołgach Zulfikar i systemach artyleryjskich sprzed dekad. W porównaniu do nowoczesnych jednostek Izraela i technologicznej potęgi armii USA, Iran pozostaje graczem drugiej ligi.

Marynarka Iranu, choć liczebnie rozbudowana, opiera się głównie na małych okrętach rakietowych, patrolowcach i przestarzałych jednostkach podwodnych. Okręty te są przeznaczone głównie do działań asymetrycznych w płytkich wodach Zatoki Perskiej. W porównaniu do nowoczesnych korwet i okrętów podwodnych Izraela czy potężnej floty USA – z lotniskowcami, niszczycielami i atomowymi okrętami podwodnymi – irańska marynarka nie ma realnych szans w otwartym konflikcie morskim.

Irańskie zęby zostały wybite, a sojusznicy zdziesiątkowani

W konwencjonalnym starciu Iran nie miałby dziś realnych szans z koalicją USA-Izrael. Armia lądowa Iranu jest przestarzała, a przewaga powietrzna przeciwnika wystarczyłaby do zdziesiątkowania jego jednostek i infrastruktury wojskowej w ciągu kilku dni. Iran stracił większość kluczowych sojuszników, których wspierał przez dekady.

Reżim Baszara al-Asada upadł na początku 2025 roku, Hezbollah w Libanie został rozbity w serii izraelskich operacji – jego liderzy zostali wyeliminowani w nalotach na sztaby i konwoje, a struktury organizacyjne zneutralizowano. Strefa Gazy została niemal całkowicie zrównana z ziemią, a Hamas został poważnie osłabiony i stracił zdolność operacyjną jako zorganizowana siła. Jedynym gotowym do działania sojusznikiem pozostają dziś rebelianci Huti.

Iran przez lata próbował zacieśniać partnerstwo z Rosją i Chinami, licząc na strategiczne wsparcie w razie konfrontacji z Zachodem. Jednak dziś nie dysponuje już realnymi, silnymi sojusznikami. Rosja, mimo że korzystała z irańskiej pomocy w postaci dronów Shahed, amunicji artyleryjskiej i rakiet krótkiego zasięgu, nie odwzajemniła się dostawami Su-35 ani nowoczesnych systemów OPL. Rosja nie zrealizowała dotąd zapowiadanych dostaw, obawiając się prawdopodobnie izraelskich i amerykańskich działań odwetowych. Teheran liczył na wzajemność, lecz został pozostawiony sam sobie.

Również zapowiadane przez Chiny olbrzymie inwestycje infrastrukturalne i energetyczne nie zostały zrealizowane na skalę, na jaką liczył Iran – Pekin zachował ostrożność, w obawie przed amerykańskimi sankcjami, które mogłyby dosięgnąć chińskich firm, stawiając na stabilność i unikanie bezpośredniego zaangażowania w regionalne konflikty.

Iran wybierze ścieżkę wojny czy deeskalacji?

W tej sytuacji Iran stoi przed dwoma drogami. Pierwszą jest dalsze zbliżenie z Rosją. W tym przypadku Teheran wybrałby przedłużający się konflikt, możliwą blokadę cieśniny Ormuz, chaos w regionie i eskalację działań zbrojnych. Taki scenariusz byłby korzystny dla Moskwy, która zyskałaby wyższą pozycję jako eksporter ropy wobec Chin i Europy. Warto przypomnieć, że ponad 40 proc. importowanej ropy do Chin pochodzi z Bliskiego Wschodu, w tym znaczna część z Iranu. W tym kontekście niestabilność regionu działałaby na korzyść Rosji, ale niekoniecznie na korzyść samego Iranu.

Drugim – znacznie bardziej racjonalnym – kierunkiem jest zbliżenie do Chin i droga do deeskalacji. Pekin może zaoferować Teheranowi technologie cywilne, inwestycje oraz dyplomatyczne wsparcie w zamian za ograniczenie agresywnych działań i stabilizację regionu. Uzależnienie Chin od importu ropy z Zatoki Perskiej zauważają sami Amerykanie – sekretarz stanu Marco Rubio powiedział w wywiadzie dla Fox News: „Zachęcam chiński rząd w Pekinie do zadzwonienia do nich w tej sprawie, ponieważ są oni w dużym stopniu uzależnieni od Cieśniny Ormuz w kwestii ropy naftowej”.

Obecne działania obu stron wskazują wyraźnie, że zmierzają one właśnie ku kontrolowanej deeskalacji. Iran odpowiada na izraelskie i amerykańskie operacje w sposób ostrożny, unikając większego zaangażowania przeciwników. Obalenie władzy przy pomocy samej kampanii lotniczej byłoby wyjątkowo trudne. Iran jest krajem dużym, silnie ideologicznie spolaryzowanym, a społeczeństwo pozostaje głęboko niechętne wobec jakiejkolwiek władzy narzuconej przez Izraelczyków lub Amerykanów. Zabicie przywódcy Iranu mogłoby uczynić z niego męczennika i doprowadzić do konsolidacji Persów wokół duchownej elity.

Teoretycznie, obalenie reżimu możliwe byłoby jedynie przez inwazję wojsk lądowych, ale Izrael nie ma do tego odpowiednich sił. Nawet z pomocą USA taki konflikt mógłby przybrać formę długotrwałej okupacji, przypominającej scenariusz afgański – czego Waszyngton chce dziś za wszelką cenę uniknąć. Dlatego bardziej prawdopodobnym kierunkiem jest wygaszanie konfliktu, nie jego rozszerzanie.

W konsekwencji, ryzyko pełnoskalowej wojny i długoterminowego wzrostu cen ropy pozostaje dziś ograniczone, choć nie można go całkowicie wykluczyć. Lokalne incydenty czy prowokacje mogą zakłócić szlaki transportowe, ale obecna dynamika wskazuje, że wszystkie strony szukają dziś sposobu na wyjście z impasu i uniknięcie przekroczenia granicy, zza której nie byłoby już powrotu.

wnp.pl

wnp.pl

Podobne wiadomości

Wszystkie wiadomości
Animated ArrowAnimated ArrowAnimated Arrow