Uznanie Palestyny: symboliczny gest, spóźniony i bez realnych efektów

Pytana wczoraj, 22 września, o niedawne uznanie Palestyny przez Wielką Brytanię, Kanadę, Australię i Portugalię, prezydent Claudia Sheinbaum przypomniała, że Meksyk uznaje ją od 2012 r. i będzie nadal promować rozwiązanie dwupaństwowe oparte na granicach z 1967 r.
Tą decyzją dołączają do Hiszpanii, która sformalizowała swoje uznanie w 2024 roku, oraz Francji, która uczyni to z dnia na dzień. Odzwierciedla to rosnący podział Zachodu wobec Izraela i dystansuje się od Stanów Zjednoczonych, które nalegają na utrzymanie wszystkiego w ramach negocjacji dwustronnych.
Geneza konfliktu arabsko-izraelskiego wyjaśnia trudności w znalezieniu rozwiązania. Rezolucja ONZ nr 181, która w 1947 roku zaproponowała podział Palestyny na dwa państwa, doprowadziła do natychmiastowych starć. W grudniu tego roku doszło do ataków w Adenie (Jemen) i Aleppo (Syria), w których zginęły dziesiątki Żydów, a w Palestynie administrowanej przez Brytyjczyków wybuchła wojna między milicjami żydowskimi i arabskimi. Kilka miesięcy później, w 1948 roku, Izrael ogłosił niepodległość i został uznany przez główne mocarstwa. Po stronie palestyńskiej ponad 700 000 osób zostało wypędzonych z ojczyzny swoich przodków.
Od tego czasu, z prawem weta w Radzie Bezpieczeństwa ONZ, Stany Zjednoczone blokują postępy w dążeniu do utworzenia państwa palestyńskiego. W kwietniu 2024 roku zablokowały jego pełne przyjęcie do ONZ. Co więcej, Donald Trump, kierujący się interesami ekonomicznymi, jest postrzegany przez krytyków jako marionetka premiera Benjamina Netanjahu.
Jeszcze wczoraj Netanjahu nazwał uznanie „nagrodą za terroryzm” i powtórzył, że nigdy nie dopuści do powstania państwa palestyńskiego na zachód od rzeki Jordan. Zaproponował nawet częściową aneksję Zachodniego Brzegu. Tymczasem jest oskarżany o terroryzm państwowy i ludobójstwo w Strefie Gazy. W ubiegłą środę Brazylia dołączyła do RPA, Chile, Kolumbii, Kuby, Hiszpanii, Irlandii, Meksyku i Turcji przed Międzynarodowym Trybunałem Sprawiedliwości, oskarżając Izrael o ludobójstwo. Wczoraj prezydent powtórzyła, że stanowisko jej rządu jest takie, aby „położyć kres temu ludobójstwu w Strefie Gazy… I że nie może być agresji wobec ludności cywilnej, takiej jak ta, która ma obecnie miejsce”.
W obecnym konflikcie koszty ludzkie są nie do zniesienia. Brutalny atak Hamasu na Izrael 7 października 2023 roku pochłonął 1195 ofiar śmiertelnych i 251 porwanych zakładników. Reakcja Izraela spowodowała ponad 65 000 ofiar śmiertelnych w Strefie Gazy, głównie wśród cywilów. Według ONZ, od 54 do 70% ofiar stanowią kobiety, dzieci i osoby starsze. Ta nieproporcjonalna liczba jest ewidentna i spotkała się z globalnym potępieniem, choć bez realnych sankcji wobec Izraela.
Meksyk niezmiennie utrzymuje swoje stanowisko: w 1947 roku wstrzymał się od głosu w sprawie podziału, w 1950 roku uznał Izrael, a w 2012 roku poparł przyznanie Palestynie statusu państwa obserwatora w ONZ. Obecnie nalega na rozwiązanie dwupaństwowe i stolicę Palestyny we Wschodniej Jerozolimie.
Problem polega na tym, że z każdym rokiem to rozwiązanie staje się coraz bardziej odległe. Na Zachodnim Brzegu rozrastają się izraelskie osiedla osadnicze, a liczba zgonów tam i w Strefie Gazy rośnie. Uznanie Zachodu nadeszło zbyt późno i wydaje się raczej próbą ratowania twarzy rządów, które milczały w obliczu dewastacji w Strefie Gazy, niż rzeczywistym krokiem w kierunku pokoju.
Na razie Palestyna jest państwem uznanym w przemówieniach, ale bez terytorium, suwerenności i jasnej przyszłości dla swego ludu.
Facebook: Eduardo J. Ruiz-Healy
Eleconomista