Panou, pierwszy sklep sprzedający wyłącznie torrija, powstał w Walencji.

„Najlepsze torrijas w Hiszpanii (nie mówimy tego, robi to nasza babcia)” – głosi mały, niemal niepozorny napis na drzwiach Panou, pierwszego sklepu oferującego wyłącznie torrijas, który został otwarty zaledwie tydzień temu w Walencji, obok ulicy Colón. To było marzenie Caroli Picot, 28-letniej projektantki, która zrezygnowała ze stałego stanowiska w firmie, aby zająć się pasją, której nie chciała i nie mogła ignorować.
Obecnie jej głównym zajęciem jest codzienne gotowanie torrijas według przepisu babci. Przygotowuje je w piekarni na dwie godziny przed otwarciem dla publiczności, około 60 dziennie, tak jak jej babcia, którą nazywali „La Dolça”, robiła je w każdą niedzielę na deser. Od jej śmierci w 2023 roku tęsknili za jedzeniem ich w domu, więc Carola wykorzystała tę nostalgię, aby ukształtować biznes, który zawsze chciała założyć. Nic dziwnego, że gotuje niedzielną paellę w domu od 15. roku życia i wszystkiego, co wie o gotowaniu, nauczyła się od swojej babci.
Przygotowuje je w warsztacie dwie godziny przed otwarciem dla publiczności, robi około 60 porcji dziennie, tak jak jej babcia gotowała je w każdą niedzielę.„Naprawdę lubię kuchnię walencką, a torrijas nie można znaleźć nigdzie; są buñolerías, churrerías, sklepy z ciasteczkami ... ale tego brakowało” – mówi Carola, która spędziła ostatnie dwa miesiące „prowadząc wiele badań i rozwoju torrijas, i próbując wielu” aż do momentu, gdy nazwała swój sklep na cześć „rosquetes de panou” (bułek), jak nazywają je w domu. „Ktoś zasugerował, żebym nazwała go 'La Torrijería' lub jakoś podobnie, ale w mojej głowie zawsze było Panou, nawet gdy nie był to jeszcze biznes i był tylko pomysłem” – argumentuje młoda kobieta.

Carola Picot w drzwiach swojego lokalu
PrzeniesionyTutaj oferują je z różnymi dodatkami , od kandyzowanych migdałów po krem pistacjowy, typowy dla Walencji słodki Arnadí, nugat Jijona lub cytrynowy, i są przygotowywane na miejscu, aby zjeść je od razu lub trzymać w cieple, aż do powrotu do domu. Kiedy nadejdzie sezon, ma również nadzieję, że pomarańcze — które uprawia na rodzinnej farmie — będą częścią jej składników jako dodatkowy dodatek, ponieważ skupia się na lokalnych produktach: chleb jest serwowany w piekarni San Bartolomé, kawa — oferuje cremaet lub bonbon — jest palona w Walencji, a kremy, które towarzyszą jej torrijas, zawierają lokalne nuty. Liczby nadal muszą się zgadzać, ale jej celem jest osiągnięcie rentowności do stycznia, „najpóźniej”.
Przeczytaj także Tradycyjne codzienne menu w centrum Walencji pozostaje anegdotą. Nowy Nawarra

W Panou można kupić ręcznie robione torrijas z oryginalnymi dodatkami
Przeniesiony„Nie chcemy stać się wirusowi; chcemy się utrzymać i oferować coś innego” – wyjaśnia przedsiębiorca, która wstępnie założyła własny profil na Instagramie, sieć, w której, jak wie, niezwykłe oferty kulinarne cieszą się dużą popularnością. Planuje uruchomić kampanię marketingową, aby promować swój biznes, ale na razie zadowala się zaufaniem okolicy, która przyciąga sporą liczbę turystów, ponieważ jej lokal na ulicy Conde Salvatierra niemal graniczy z ulicą Colón.
„Nie chcemy stać się popularni, chcemy pozostać popularni i oferować coś innego” – argumentuje przedsiębiorca.Wybrał ten obszar ze względu na połączenie ze stacją Estacion del Norte, ponieważ codziennie podróżuje do Walencji ze swojego rodzinnego miasta Carcaixent. Oczekuje lokalnych klientów, a także swoich rodaków z La Ribera, którzy przyjeżdżają i odjeżdżają pociągiem każdego dnia, a także oczywiście turystów, których widuje przejeżdżających w drodze z El Parterre do Mercado de Colón i z powrotem. Ma nadzieję, że wkrótce zatrzymają się na torriję, deser, który jego babcia robiła w domu co niedzielę.
lavanguardia