Globalne ocieplenie, ataki szerszeni azjatyckich, przemysł lawendowy w niebezpieczeństwie... Producenci miodu z Prowansji starają się przetrwać, jak tylko mogą.

Philippe Zamari ([email protected]) Opublikowano 18.07.2025 o 12:45, zaktualizowano 18.07.2025 o 12:45
Od kilku lat pszczelarze w Prowansji przechodzą „trudny okres… Ale taki jest los wszystkich rolników. Koncentrując się na jakości, identyfikowalności i rzetelnej informacji dla konsumentów, wiemy, że jesteśmy na dobrej drodze i że branża przezwycięży ten kryzys ”. Adrien i Sébastien Ciappara z L'abeille de l'Estérel w Le Muy są optymistami.
„Zawsze zachowywałem pozytywne i proaktywne podejście, ale muszę przyznać, że problemy w branży stale się piętrzą” – mówi Jean-Louis Lautard, pszczelarz z Le Tignet (06) i prezes Sympas (Związku Producentów Miodu Prowansji i Alp Południowych). „Czasami trudno nie poddać się rezygnacji…”
Oprócz obaw związanych z lawendą (czytaj więcej poniżej), pszczelarze w Prowansji borykają się z wieloma znanymi problemami: „Zmiany klimatu, coraz gwałtowniejsze zagrożenia pogodowe, silna konkurencja ze strony tanich importowanych miodów, które nie mają takich samych cen jak nasze, a czasami nawet nie są prawdziwym miodem, prawo Duplomba , które pozwala na zwrot produktów toksycznych dla pszczół...”. Zapytany o to, François Laponche, pszczelarz z La Bouverie, przyznaje: „To prawda, że w tej chwili jest tego dużo...”.
Szerszeń azjatycki, prawdziwa truciznaA przede wszystkim, jest jeszcze przerażający szerszeń azjatycki. „Wyrządza znaczne szkody i choć wszyscy robią, co do nich należy, nie znaleźliśmy jeszcze odpowiedniego sposobu na jego zwalczanie” – zauważa Sébastien Ciappara, który stosuje „system pułapek w pobliżu swoich uli, który działa całkiem dobrze, ale nie jest w pełni satysfakcjonujący”.
W tej kwestii bracia Ciappara liczą na „mobilizację, przede wszystkim pszczelarzy, aby znaleźć najlepsze rozwiązanie, a gdy już będzie ono znane, będziemy mogli je uogólnić przy pomocy wszystkich podmiotów działających na danym terenie, w przyrodzie, w lasach itd.”
Śmiertelność szerszeni wśród pszczół jest drastyczna: „Gniazdo szerszeni azjatyckich może skonsumować do 22 kg owadów rocznie, a wśród nich wiele pszczół, a osiągnięcie takiej wagi wymaga wiele wysiłku… Co więcej, często błędnie porównujemy pszczoły domowe z dzikimi, a przecież we Francji nie ma dziś więcej uli niż sześćdziesiąt lat temu… Drapieżnikiem dzikich pszczół jest właśnie szerszeń azjatycki…”
Nowe zjawiskaSébastien Ciappara zauważa również „coraz bardziej wymagających klientów” i „inwestycję w czas pracy, która stale rośnie: przy ulach, w sprzedaży, w administracji itd. Zbieramy przez cały rok, czasami przenosząc nasze ule na odległość kilkuset kilometrów… Czasami obserwujemy nowe zjawiska, takie jak ataki dzików na nasze ule, zimą na wybrzeżu… Wszystko to mocno obciąża na przykład nasze życie rodzinne. Kochamy naszą pracę, ale to duża inwestycja”.
Na widoczność sektora wpływa wiele czynników. François Laponche, który obecnie pracuje nad przekazaniem swojej farmy córkom i zięciowi, nie czuje się jednak, jakby podawał im zatruty kielich. „Z nimi będziemy w piątym pokoleniu pszczelarzy, więc mogę powiedzieć, że widzieliśmy już innych… Farma przetrwała wojnę 1939–1940, w czasie, gdy miód lawendowy prawie w ogóle się nie sprzedawał, oraz powojenny, chaotyczny rozwój pestycydów, znacznie bardziej toksycznych niż te stosowane obecnie… Więc jeśli będą wzloty i upadki, nie martwię się, miód z Prowansji przetrwa!”
Miód lawendowy jest podstawą działalności pszczelarzy w Prowansji. I to nie tylko z symbolicznego punktu widzenia: „Ponad 60% tutejszej gospodarki pszczelarskiej opiera się na miodzie lawendowym” – zauważa Jean-Louis Lautard. „Gdyby przemysł lawendowy miał się załamać, na co wskazuje wiele znaków, prowansalskie pszczelarstwo również znalazłoby się w sytuacji, w której nasze gospodarstwa rolne również by się załamały”.
„Dziś lawenda jest wielkim znakiem zapytania co do przyszłości pszczelarzy w Prowansji” – dodaje François Laponche. „Obszar ten się kurczy, szczególnie z powodu słabej sprzedaży olejku eterycznego lawendy. Nie ma już rynków zbytu, a rolnicy, co zrozumiałe, wolą skupić się na przykład na uprawie zbóż”.
Sébastien Ciappara jest bardziej optymistyczny: „Czujemy, że coś się dzieje od kilku lat, to prawda, ale uważam, że branża lawendowa nie powiedziała jeszcze ostatniego słowa… Przede wszystkim myślę, że nadszedł czas, abyśmy wszyscy – pszczelarze, producenci lawendy, izby rolnicze, partnerzy itd. – zasiedli do stołu, porozmawiali ze sobą i poszukali najlepszych rozwiązań”.
Choć nie wszystko jest różowe, nie wszystko jest też czarne. Zatem sezon 2025 „rozpoczął się całkiem dobrze”, jak twierdzą bracia Ciappara. „W ostatnich miesiącach dużo padało, roślinność ma się dobrze, a do tego sprowadziliśmy miód z Prowansji, mamy go wystarczająco dużo, żeby zaopatrywać klientów, bez obaw”.
Jest jednak jeden mały minus: „Zbiory miodu lawendowego, które dobrze się rozpoczęły, zostały przedwcześnie przerwane przez falę upałów w czerwcu... Mimo to nie jest to katastrofa: nie pobijemy żadnych rekordów, ale też nie będziemy mieli niedoborów w zapasach”.
François Laponche podzielił się obserwacją: „Tej wiosny mieliśmy dobre zbiory, na przykład wrzosu, makii, tymianku, miodu alpejskiego... Jednak emblematyczne zbiory, lawendy, mocno ucierpiały z powodu fali upałów, a także dlatego, że producenci zbierają lawendę coraz wcześniej”.
Obecnie, jak zwykle, ule przeniosły się w chłodniejsze rejony, w góry lub bardziej na północ. Wrócą do Prowansji jesienią, „tak późno, jak to możliwe, aby uniknąć szkód wyrządzonych przez szerszenie”. Zbieracze będą tam kontynuować swoją działalność, „na przykład w listopadzie pracujemy nad miodem cząbrowym, a w grudniu nad miodem truskawkowym” – zauważają Adrien i Sébastien Ciappara.
„Miód lawendowy z Prowansji jest najlepszy na świecie!” W swojej miodowni w La Bouverie François Laponche wie, o czym mówi, ponieważ jego rodzina zajmuje się produkcją miodu od czterech pokoleń i z niecierpliwością czeka na piąte.
Jeśli lawenda jest „symbolem” prowansalskich pszczelarzy, „ dokładamy wszelkich starań, aby przez cały rok produkować inne bardzo popularne i bardzo typowe, a czasem rzadkie miody: wrzosowy, makia, garrigue, miód truskawkowy, cząber, tymiankowy…”
„ChOG wymaga produkcji na ograniczonym terytorium, z zachowaniem bardzo rygorystycznych specyfikacji, analiz laboratoryjnych, kontroli... Ale to nie jest problem, wręcz przeciwnie, żądamy nawet większej liczby kontroli, jeśli ma to uspokoić konsumenta i zagwarantować, że kupuje wyjątkowy, doskonały produkt” – zauważa Sébastien Ciappara.
„Czerwona Etykieta”, która widnieje wyraźnie na słoikach z miodem lawendowym, stanowi również „ niezaprzeczalną gwarancję jakości” . Podobnie jak wielu pszczelarzy w regionie, L'abeille de l'Estérel co roku zdobywa „cenne medale na paryskich konkursach lub na targach Brignoles, których poziom jest również bardzo wysoki… To wszystko nadaje znaczenie produktom prowansalskiego pszczelarstwa: nie są tanie, ale taka jest cena miodu najwyższej jakości”.
„Często słyszymy, jak byli pszczelarze mówią, że branża przechodzi poważny kryzys, że pewien złoty wiek mamy już za sobą… Ale my założyliśmy firmę w 2018 roku i nigdy nie zaznaliśmy tego złotego wieku! Więc tak, są lepsze i gorsze lata, ale ogólnie rzecz biorąc, nadal udaje nam się produkować nasz miód, wykonywać pracę, którą kochamy i z niej żyć…”
Adrien i Sébastien Ciappara uosabiają odrodzenie prowansalskiego pszczelarstwa. „Nasi rodzice byli pszczelarzami-amatorami i zawsze sprawiało nam to przyjemność… A potem nasz ojciec został agentem ONF i zawsze żyliśmy w harmonii z lasem, naturą itd. Ten zawód jest częścią tej ciągłości”.
Wykształceni w liceum rolniczym w Hyères, „gorąco polecamy to szkolenie młodym ludziom, którzy chcieliby zacząć… Zalecamy im również, aby przepracowali co najmniej pięć lat jako pracownicy rolni, zanim założą własną działalność ”. Zwłaszcza że „ koszty niezbędnych inwestycji znacznie wzrosły w ostatnich latach”. Muyois zdywersyfikowali również swoją działalność „na hodowlę matek i rojów; stało się to swoistą specjalnością”.
Bracia dziś „mają nadzieję, że w szczególności, aby lepiej radzić sobie z tymi różnymi kryzysami, nasz zawód stanie się bardziej zjednoczony, bardziej ustrukturyzowany i wspierający”. Nie boją się zaangażowania: Adrien jest skarbnikiem Sympas, a jego brat Sébastien jest „osobą związaną z izbą rolniczą; byłem na liście FDSEA, ale ostatecznie nie zostałem wybrany”. Bracia Ciappara założyli również Gapp, Stowarzyszenie Pszczelarzy Prowansji, „które ma jednoczyć profesjonalistów; w Var jest nas około sześćdziesięciu, komunikujemy się, informujemy, pomagamy sobie nawzajem…”.
Doświadczony François Laponche ma nadzieję, że przyniesie to owoce, „nawet jeśli związki pszczelarzy istniały od zawsze, niełatwo jest się zjednoczyć i stworzyć kolektyw, gdyż pszczelarze z natury często są samotnikami”.
Dla pszczelarzy, dla których sprzedaż bezpośrednia i promocja wyjątkowych miodów są priorytetem, to wydarzenie jest niezwykle ważne. Czwarty Festiwal Miodu odbędzie się w ten piątek, o godzinie 17:00, w starej wiosce Roquebrune-sur-Argens.
Oprócz targu produktów rolnych (na którym pojawi się około piętnastu pszczelarzy z regionu oraz inni lokalni producenci: piwowarzy, producenci sera koziego, mydlarze, producenci wyrobów z kasztanów itp.), festiwal oferuje bezpłatną rozrywkę w postaci gier i warsztatów dla dzieci i młodzieży.
„Festiwale miodu w Roquebrune, a także w Les Arcs, Mouans-Sartoux i Pélissanne są niezbędne dla tego zawodu ” – zauważają bracia Ciappara. „To zawsze okazja do bezpośredniej interakcji z nowymi klientami i pokazania im, jak pracujemy. Kochamy naszą pracę i jesteśmy dumni z naszych produktów, dlatego zawsze z pasją rozmawiamy o nich z mieszkańcami Var i wczasowiczami!”
Ewolucja produkcji miodu w gospodarstwach w regionie Paca* wykazuje znaczne wahania z roku na rok. W ciągu ostatnich dziesięciu lat trzy dobre roczniki osiągnęły (lub zbliżyły się do) 3000 ton (3314 ton w 2015 r., 3145 ton w 2018 r., 2973 ton w 2020 r.).
Po nich nastąpiły dwa słabe lata: 2016 r. wyniósł 1628 ton, a w 2017 r. 1662 tony. Po tym, jak w latach 2021–2023 produkcja regionalna oscylowała wokół 2700 ton, w ubiegłym roku osiągnęła szczyt na poziomie 2280 ton.
*Źródło: Adapi (stowarzyszenie na rzecz rozwoju pszczelarstwa prowansalskiego)
Var-Matin