Rosja | Lotnisko Domodiedowo: Odlot w lojalne ręce
Przez wiele lat moskiewskie lotnisko Domodiedowo było uważane za kwintesencję udanej prywatyzacji w Rosji. Lotnisko, położone na południe od stolicy Rosji, szybko pozbyło się smrodu z czasów sowieckich, przyciągnęło wiele zagranicznych linii lotniczych dzięki dobremu zarządzaniu i czystości, stając się największym lotniskiem w Rosji.
Te czasy już minęły. Od czasu pandemii, a najpóźniej od wojny na Ukrainie, zachodnie linie lotnicze zniknęły. Lotnisko wróciło w ręce państwa od czerwca, po tym jak sąd przychylił się do żądania przekazania czwartego co do wielkości lotniska w kraju.
Prokuratura oskarżyła właściciela firmy, Dmitrija Kamenczika, i przewodniczącego rady nadzorczej, Walerija Kogana, o udział w „zachodniej strategii mającej na celu zniszczenie rosyjskiej gospodarki”. Obaj biznesmeni (według Forbesa majątek Kamenczika szacowany jest na 1,5 miliarda dolarów) rzekomo przemycili z kraju 18 miliardów rubli (około 200 milionów euro) w latach 2012-2013 pod pretekstem spłaty długów. Co więcej, zarówno Kamenczik, jak i Kogan podobno posiadają zagraniczne paszporty. W związku z tym nie mogą kontrolować „firmy strategicznej”, jak określono w Domodiedowie.
Nacjonalizacja nabiera rozpęduOd kilku lat państwo rosyjskie coraz częściej rewiduje skutki fali postsowieckiej prywatyzacji, a także przejmuje resztki zachodnich firm, które opuściły kraj po wybuchu wojny. Według dziennika biznesowego „Wiedomosti”, w ciągu pierwszych dziewięciu miesięcy tego roku państwo skonfiskowało akcje i aktywa przedsiębiorstw o łącznej wartości ponad 2,4 biliona rubli (24 miliardy euro). W latach 2023 i 2024 wartość ta wyniosła 1,9 i 1,1 biliona rubli (odpowiednio 19 miliardów i 11 miliardów euro), a w 2022 roku wolumen ten wyniósł 440 miliardów rubli (4,4 miliarda euro). Od 2022 roku państwu przekazano 122 firmy o wartości 5,9 biliona rubli (59,5 miliarda euro). Sprawa Danone Rosja, przejętej przez prezydenta Czeczenii Ramzana Kadyrowa, wywołała poruszenie.
Nacjonalizacja ma jednak co najmniej dwie wady. Kryteria, według których uznaje się, że firma została niesłusznie sprywatyzowana i w związku z tym zwrócona państwu, wydają się dość arbitralne. Nacjonalizacja w żadnym wypadku nie oznacza odwrócenia procesu prywatyzacji. Firmy zazwyczaj nie pozostają w rękach państwa długo, zanim zostaną przekazane osobom bliskim rządowi. Redaktorzy biznesowi z trudem nadążają z badaniem powiązań politycznych, regionalnych i rodzinnych nowych właścicieli.
Niejasna jest własność lotniskaNie inaczej jest w przypadku lotniska Domodiedowo. Już w latach 2005/2006 Federalna Agencja Zarządzania Majątkiem Państwowym podjęła próbę przejęcia lotniska od operatora East Line. Prezydent Władimir Putin skomentował wówczas ten proces, mówiąc, że państwo nie powinno niszczyć dobrze prosperującego przedsiębiorstwa.
Przez długi czas struktura własnościowa lotniska pozostawała niejasna. Do 2011 roku prezydent Dmitrij Miedwiediew osobiście zainicjował wyjaśnienie tej kwestii, co po raz pierwszy sprawiło, że nazwisko Kameńczyka znalazło się na pierwszych stronach gazet. Wówczas potencjalnym nabywcą okazał się również zaufany Putina Arkadij Rotenberg, który posiadał już większościowy pakiet udziałów w konkurencyjnym porcie lotniczym Szeremietiewo. Jednak zakup nie doszedł do skutku z powodu wysokich żądań Kamieńczyka. W styczniu, gdy nad Kamieńczykiem i Koganem gromadziły się już ciemne chmury, Rotenberg odrzucił ofertę.
Nowy właściciel prawdopodobnie pochodzi ze środowiska rządowegoNawet bez Rotenberga państwo zamierza ponownie sprywatyzować lotnisko Domodiedowo. Plan zakłada sfinalizowanie sprzedaży inwestorowi do końca roku. Minister finansów Anton Siluanow zapewnił, że nastąpi to jawnie, w drodze przetargu, aby zapewnić konkurencję i osiągnąć cenę rynkową. Do tej pory zainteresowanie wyraził Witalij Wansew, współwłaściciel trzeciego moskiewskiego lotniska Wnukowo, oraz partner biznesowy Rotenberga, Aleksander Ponomarijew. Według doniesień medialnych Ministerstwo Finansów podjęło już decyzję, kto będzie właścicielem lotniska, ale nie wiadomo, kto je kupi. Jednak cena rynkowa, szacowana na 29–35 mld rubli (293–354 mln euro), prawdopodobnie nie zostanie zapłacona.
Podwójna zmiana właściciela nie wróży dobrze pracownikom. Nawet podczas nacjonalizacji pensje drastycznie spadły do 20 procent. Od tego czasu pozostałą część trzeba było wypracować jako „premię”. Podobno w rezultacie odeszło nawet 500 pracowników. Jest mało prawdopodobne, aby nowy operator był bardziej odpowiedzialny społecznie.
„nd.Genossenschaft” należy do tych, którzy je czytają i piszą. Dzięki swojemu wkładowi zapewniają oni, że nasze dziennikarstwo pozostaje dostępne dla każdego – bez konglomeratu medialnego, miliarderów i płatnego dostępu.
Dzięki Twojemu wsparciu możemy:
→ niezależne i krytyczne raportowanie → skupianie uwagi na pomijanych tematach → dawanie głosu marginalizowanym osobom platformy → przeciwdziałanie dezinformacji
→ inicjować i rozwijać debaty lewicowe
nd-aktuell