ZUS nie chciał skontrolować Cinkciarza. Żona prezesa wyłudzała zasiłki?

Żona poszukiwanego listem gończym prezesa kantoru Cinkciarz.pl mogła być fikcyjnie zatrudniona w jego spółce i w ciągu 7 lat pobrać zasiłki na kwotę 340 tys. złotych. Zgłoszenie w tej sprawie trafiło do ZUS już kilka lat temu, ale urzędnicy odmówili wszczęcia postępowania. Teraz sprawą zainteresowała się prokuratura.
Kilka lat przed upadkiem internetowego kantoru Cinkciarz.pl ZUS otrzymał wniosek o wszczęcie postępowania kontrolnego w spółce. Zgłoszenie dotyczyło "pozornego zatrudnienia" żony prezesa Marcina P. - Roxany K.-P., którego celem miało być pobieranie wysokich świadczeń z ZUS.
Sprawę jako pierwszy nagłośnił "TOK FM", który dotarł do korespondencji pomiędzy sygnalistą i urzędem. Według zgłoszenia, które trafiło do oddziału ZUS w Zielonej Górze, Roxana K.-P. "zachodząc w drugą ciążę, była fikcyjnie zatrudniona z bardzo wysoką pensją w celu wyłudzenia świadczeń przysługujących jej w czasie urlopu macierzyńskiego i wychowawczego".
W dokumencie, do którego dotarła redakcja "TOK FM", zaapelowano, by ZUS wystąpił w tej sprawie w charakterze oskarżyciela publicznego, bo w grę mogło wchodzić nawet kilkaset tysięcy złotych, które według informatora powinny zostać zwrócone do Skarbu Państwa przez Marcina P., oraz jego żonę Roxanę.
Sygnalista wskazywał, że Roxana K.-P. nie wykonywała żadnych obowiązków służbowych, nie przychodziła do biura i nie wie nic o funkcjonowaniu firmy.
"Zadanie Roxanie kilku prostych bardzo podstawowych pytań ukaże faktyczny brak wiedzy na temat ekonomii ogólnie, jak i również brak wiedzy o spółce, w której rzekomo jest zatrudniona" - podało w zgłoszeniu.
Autor doniesienia opisywał też, że Roxana K.-P. prowadziła bogate życie towarzyskie i spędzała większość czasu za granicą na podróżach i całodniowych zakupach w luksusowych butikach, czego dowodem miały być filmy i zdjęcia publikowane na jej Facebooku i Instagramie.
"Z powyższych profili i codziennych relacji na żywo wynika, że nie ma możliwości świadczenia pracy na rzecz żadnego podmiotu, gdyż jej dni wypełnione są innymi zajęciami. Wątpliwym jest nawet jej wiedza, ile udziałów posiada i w których spółkach" - podano w zgłoszeniu.
Wniosek o wszczęcie postępowania przez ZUS miał zawierać również listę pracowników, których należałoby przesłuchać, aby dowiedzieć się, jak wyglądały działania K.-P.
ZUS umywa ręceZUS w Zielonej Górze odmówił wszczęcia postępowania. Jak uzasadniano w liście, do którego dotarła redakcja "TOK FM", autor skargi nie był stroną postępowania i nie uwiarygodnił swojego interesu prawnego, a według przepisów postępowanie administracyjne wszczyna się albo z urzędu, albo na żądanie strony.
ZUS stwierdził też, że dokonał "analizy prawdopodobieństwa naruszenia prawa przez płatnika składek" (Cinkciarz.pl), ale nie dopatrzył się przesłanek do wszczęcia postępowania. Zdziwienia tą sytuacją nie kryje radca prawny Kamil Zawartka, specjalizujący się w sprawach związanych z Zakładem Ubezpieczeń Społecznych, do którego zwróciliśmy się z pytaniami o brak reakcji urzędników.
- ZUS ma nie tylko kompetencję, ale i obowiązek należytej kontroli wypłacanych zasiłków. Kwota 340 tys. zł zasiłków z ZUS jest niebagatelna i przy takich sumach świadczeń do wypłaty ZUS sam z urzędu kontroluje i sprawdza – nawet już po wypłacie – czy zasiłki były należne. W tym kontekście niezrozumiały jest brak reakcji ze strony urzędników ZUS na zawiadomienie o możliwych nieprawidłowościach przy zatrudnieniu w spółce - uważa mecenas Kamil Zawartka.
Dziennikarze "TOK FM" chcieli dowiedzieć się, czy "analiza prawdopodobieństwa naruszenia prawa", o której wspomniał ZUS, oznacza, że urząd przeprowadził kontrolę w spółce. Ten odmówił jednak odpowiedzi, powołując się na przepisy mówiące, że informacje dotyczące danych zawartych na indywidualnym koncie ubezpieczonego, może udostępnić jedynie za pisemną zgodą Roxany K. - P.
- W istocie ZUS nie chce udzielić informacji publicznej, jakie działania podjął w tej sprawie i jak się te działania zakończyły - komentuje Kamil Zawartka i dodaje, że w związku z tym pozostają nam tylko spekulacje. Radca prawny zwraca uwagę, że ZUS w bardzo wielu przypadkach podważa zatrudnienie i żąda zwrotu zasiłków, ale w praktyce często okazuje się, że zwrot zasiłków uległ przedawnieniu.
- Wówczas ZUS angażuje prokuraturę i tym sposobem może odzyskać wypłacone wcześniej świadczenia nawet po upływie terminów do zwrotu zasiłków wynikających z przepisów prawa ubezpieczeń społecznych - mówi mecenas Zawartka.
Prokuratura odmawiaW styczniu 2023 roku sprawa fikcyjnego zatrudnienia żony prezesa Cinkciarz.pl została zgłoszona do centrali ZUS, Centralnego Biura Antykorupcyjnego, Prokuratury Generalnej i resortu rodziny oraz polityki społecznej. Oprócz poprzednich wątków w dokumencie poruszono też możliwe zaniechanie ze strony urzędników ZUS-u z Zielonej Góry, sugerując ich korupcyjne powiązania.
"Braku jakiegokolwiek zaangażowania ZUS Zielona Góra w wyjaśnienie sprawy nie tłumaczy bynajmniej fakt, że Cinkciarz.pl jest dużym, wpływowym przedsiębiorcą na rynku zielonogórskim, mającym duże możliwości finansowe" - podano w kolejnym zgłoszeniu, do którego dotarło "TOK FM".
Skarga została przekazana do Prokuratury Rejonowej w Zielonej Górze, która w marcu 2023 roku odmówiła wszczęcia śledztwa, tłumacząc, że zachowanie urzędników ZUS było zgodne z prawem, ponieważ przeprowadzili kontrole w Cinkciarz.pl w 2015 i 2022 roku i nie odnotowali wtedy nieprawidłowości dotyczących zgłoszenia.
Roxana K. - P. została zgłoszona do ubezpieczeń społecznych jako pracownik spółki od początku listopada 2012 roku, a łączna kwota pobranych przez nią świadczeń, głównie zasiłków macierzyńskich i opiekuńczych, w całym okresie jej zatrudnienia wyniosła 343 005,20 zł. Była więc zatrudniona przez Cinkciarz.pl w czasie przeprowadzania obu kontroli.
"TOK FM" usłyszał w maju 2025 roku od rzeczniczki Prokuratury Okręgowej w Zielonej Górze, że ZUS przeprowadził kontrolę w odpowiednim zakresie i zgodnie z przepisami prawa. W związku z brakiem podstaw do wszczęcia postępowania nie przesłuchiwano więc świadków.
W artykule czytamy jednak, że dziennikarze dotarli do kilkunastu pracowników zatrudnionych w różnych spółkach wchodzących w skład Grupy Conotoxia, będącej właścicielem kantoru Cinkciarz.pl. Każda z osób potwierdziła, że nie widziała, żeby Roxana K. - P. pojawiała się w biurze. Jeden z rozmówców redakcji, podkreślił, że widział ją tylko raz w ciągu 3 lat podczas firmowej imprezy.
Sprawa wracaPomimo wcześniejszych deklaracji prokuratury, okazało się, że w lipcu 2025 roku wróciła ona do tematu fikcyjnego zatrudnienia żony prezesa Cinkciarz.pl. Tym razem skoncentrowała się na rzekomym oszustwie, a nie roli urzędników. Śledczy badają, czy doszło do wyłudzenia wspominanych 343 tysięcy złotych poprzez wprowadzenie w błąd pracowników ZUS.
Sytuacja budzi jednak wątpliwości. Jak zwraca uwagę mecenas Kamil Zawartka, jeśli ZUS nie dopatrzył się w tej sprawie nieprawidłowości, działania prokuratury mogą budzić zdziwienie. - Uznanie przez ZUS umowy za ważny tytuł do ubezpieczeń w praktyce przekreśla działania prokuratury i próby przypisania stronom stosunku pracy znamion przestępstwa - zauważa radca prawny.
- Warto zaznaczyć, że kwota zasiłków wydaje się wysoka, ale pamiętajmy, że wysokość zasiłków jest powiązana z wysokością wynagrodzenia z umowy o pracę, od którego są odprowadzane składki. Przy wysokich zarobkach kwota 340 tys. złotych zasiłków i to wypłacanych na przestrzeni kilku lat wcale nie musi być oceniana jako nadużycie prawa. Jednak to wszystko powinien sprawdzać i kontrolować ZUS nawet przed wypłatą zasiłku, tak aby nie dochodziło do nadużyć - komentuje Kamil Zawartka.
Prokuratura w Zielonej Górze nie udzieliła dziennikarzom "TOK FM" szczegółowych informacji na temat sprawy, tłumacząc się śledztwem Prokuratury Regionalnej w Poznaniu. Ustala ona w tej chwili, co stało się z pieniędzmi klientów kantoru Cinkciarz.pl. Zgodnie z ostatnim komunikatem śledczych na liście poszkodowanych znajduje się prawie 2400 osób. Suma ich strat przekracza 112 mln złotych.
Prezes kantoru wraz z żoną przebywają obecnie prawdopodobnie w Stanach Zjednoczonych. Pod koniec lipca wydano za nim list gończy. Marcin P. w odpowiedzi na pytania dziennikarzy zaprzeczył zarzutom dotyczącym fikcyjnego zatrudnienia Roxany K.-P. i zagroził podjęciem kroków prawnych "w przypadku publikacji nieprawdziwych informacji".
MM
bankier.pl