Ogromne perturbacje w lotniczym centrum przesiadkowym świata

- W ostatnich latach Bliski Wschód odgrywał ogromną rolę w lotnictwie pasażerskim.
- W wyniku ataku Izraela ucierpią linie lotnicze z regionu.
- Na części ważnych tras przeloty będą dużo dłuższe.
Ze względu na lokalizację, petrodolary i inwestycje w infrastrukturę oraz samoloty Bliski Wschód na lotniczej mapie świata stał się jednym z głównych centrów przesiadkowych. Teraz po napaści Izraela na Iran pasażerowie muszą liczyć się z perturbacjami, a linie lotnicze rewidować swoje plany.
Problemy dotknęły ważny dla lotnictwa cywilnego obszarNa razie nie wiadomo jak długo będzie obowiązywało zamknięcie przestrzeni powietrznej nad Iranem, Irakiem i Izraelem, już wcześniej nie lata się nad Syrią. Mówimy o całkiem sporym obszarze, o łącznej powierzchni około 2,1 mln km2 – około 20 proc. całego naszego kontynentu.

Na razie linie lotnicze przekierowują samoloty tak, aby te omijały niebezpieczny rejon od południa i od północy. W praktyce oznacza to ogromny wzrost natężenia lotów nad Egiptem i Arabią Saudyjską, oraz Pakistanem.
Dla przykładu samolot z codziennego połączenie między Warszawą a Dubajem (lot EK180) trasę z naszej stolicy nad Zatokę Perska pokonywał, lecąc m.in. nad terytorium zachodniego Iranu. Teraz jest to niemożliwe.
Lot będzie dalej realizowany, tyle że samoloty omijać będą niebezpieczny obszar, kierując się nad zachodnią Turcję i dalej lecąc nad Synajem i królestwem Saudów. W praktyce oznacza to kilkudziesięciominutowy dłuższy lot.
Wydaje się to być niewiele, lecz trzeba pamiętać o tym jak intensywnie rozwijali się przewoźnicy znad Zatoki Perskiej. Dość powiedzieć, że w momencie pisania tekstu (około godz. 9.30) w powietrzu było aż 165 maszyn linii lotniczych Emirates, które główny port mają w Dubaju. Znaczna ich część, lecąc do Europy, czy do Azji korzystała z przestrzeni lotniczej Iranu, teraz to niemożliwe.
Ucierpieć mogą wielkie porty lotnicze na bliskim WschodzieKłopoty mogą dotknąć w największym stopniu takie lotniska jak Dubaj i Międzynarodowy Port Lotniczy Hamad w Doha. Ten pierwszy jest największym międzynarodowym portem lotniczym na świecie. W ubiegłym roku obsłużył 92,3 mln pasażerów. Więcej pasażerów, ale w ogromnej części w ruchu krajowym obsłużyło tylko lotnisko w amerykańskiej Atlancie (ponad 108 mln). Wysoko na liście najbardziej zatłoczonych lotnisk jest również zlokalizowany w Doha (Katar) port Hamad. W ubiegłym roku obsłużył około 52,7 mln pasażerów, co dało mu 33 lokatę na liście największych lotnisk.
W szczególnej sytuacji znalazło się lotnisko w Kuwejcie. Samoloty z tego portu (obsłużył około 16 mln pasażerów), który jest zlokalizowany tuż obok granicy Iraku z Iranem, najpierw muszą lecieć na południe, by minąć niebezpieczny obszar. W przypadku lotu do takich państw jak Chiny, Malezja, czy Japonia wydłuża to trasę o setki kilometrów.
Jednak przewoźnicy nie mogą ryzykować, bo praktycznie Izrael i Iran znalazły się w stanie wojny. Samoloty byłyby zagrożone. Zresztą możliwość odwetu Iranu spowodowała, że swoje samoloty ewakuowały na przyjazne lotniska izraelskie linie lotnicze El Al. Obecnie flota tego przewoźnika liczy 51 maszyn.
wnp.pl