Czwarta gospodarka świata dogaduje się z USA i Europą

- W niedzielę 20 lipca Japończycy poszli do urn, by wybrać przedstawicieli do izby wyższej parlamentu japońskiego. Porażkę poniosła koalicja rządząca, pod przywództwem premiera Shigeru Ishiby.
- Wynik mógłby być inny, gdyby wybory odbyły się trzy dni później, bo we wtorek, 22 lipca, Donald Trump ogłosił zawarcie długo wyczekiwanej umowy handlowej z Japonią.
- Jednocześnie, w obliczu geopolitycznej i gospodarczej niestabilności na świecie, Japonia pogłębia współpracę z Unią Europejską w wielu kluczowych obszarach.
Od 1 października 2024 roku na czele japońskiego rządu stoi premier Shigeru Ishiba, dla którego jednak kariera na tym stanowisku rozpoczęła się porażką. Niedługo po zaprzysiężeniu Ishiba ogłosił nowe wybory do izby niższej parlamentu, zakładając, że zwycięstwo umocni pozycję jego rządu i Partii Liberalno-Demokratycznej (LDP), targanej skandalami finansowymi. Pomylił się jednak, przegrywając wybory i tracąc stabilną większość. Od tego czasu rządzi jako lider koalicji mniejszościowej, musząc dogadywać się z partiami opozycyjnymi przy każdej ustawie.
To była pierwsza żółta kartka. W niedzielę, 20 lipca, w Japonii odbywały się wybory do izby wyższej parlamentu, w ramach których obywatele wybierali połowę składu izby (kadencja członka izby trwa 6 lat, a co 3 lata odnawiana jest połowa składu), czyli 124 parlamentarzystów.
Zadanie dla koalicji Ishiby było z pozoru łatwe: LDP oraz jej koalicjant Komeito musieli zdobyć 50 miejsc, aby mieć większość w izbie. Celu tego nie udało się jednak osiągnąć, ponieważ obie partie uzyskały 47 miejsc.
Za największego zwycięzcę wyborów można uznać skrajnie prawicową i populistyczną partię Sanseito, założoną w 2020 roku. Zwiększyła swój stan posiadania z 1 do 14 miejsc, a swój sukces zawdzięcza m.in. hasłom, takim jak „Nihon Daiichi” („Japonia/Japońskość na pierwszym miejscu”, co jest nawiązaniem do hasła „America First” Donalda Trumpa).
47 zdobytych miejsc oznacza utratę większości w izbie wyższej. Jest to bez wątpienia kolejny moment przełomowy japońskiej polityki i poważny cios dla premiera oraz jego partii - pierwszy raz bowiem od powstania w 1955 roku LDP nie będzie miała większości w żadnej z dwóch izb parlamentu.
Rosnące ceny, pogarszająca się sytuacja finansowa Japończyków, niemoc rządu w negocjacjach handlowych z USA oraz pojawianie się politycznych alternatyw spowodowały, że wyborcy pokazali drugą żółtą kartkę premierowi koalicji rządzącej.
Pytanie, czy zmieni się ona w czerwoną.
Mimo pojawiających się w LDP głosów, że Ishiba powinien odejść, szef rządu deklaruje chęć pozostania na stanowisku. W obecnej sytuacji brakuje też innych chętnych na fotel premiera. Co więcej, mało prawdopodobne jest, by rozdrobnionej opozycji udało się zjednoczyć i przeforsować wotum nieufności wobec szefa rządu. Nawet mimo tego, przed Ishibą stoi bardzo trudne zadanie - rządzić państwem bez stabilnej większości w obu izbach parlamentu.
Długo wyczekiwana umowa handlowa Japonii z USAByć może wynik niedzielnych wyborów byłby zupełnie inny, gdyby rządowi Ishiby udało się wcześniej dojść do porozumienia z prezydentem Stanów Zjednoczonych Donaldem Trumpem w sprawie umowy handlowej.
Mimo bycia jednym z najwierniejszych i najważniejszych amerykańskich sojuszników polityczno-wojskowych na świecie oraz największym źródłem bezpośrednich inwestycji zagranicznych w USA, Trump nie oszczędził Japonii przy nakładaniu ceł na wiosnę tego roku.
Poza 10-procentowymi taryfami na wszelkie towary eksportowane do USA są jeszcze cła na samochody w wysokości 25 proc., na stal i aluminium w wysokości 50 proc. oraz 24-procentowa stawka „ceł wzajemnych”. Te ostatnie zostały przez Trumpa zawieszone na 90 dni. Partnerzy handlowi dostali tym samym czas na zawarcie z USA porozumień handlowych, które miałyby zmniejszyć amerykański deficyt handlowy i uczynić relacje gospodarcze bardziej sprawiedliwymi, zgodnie z retoryką prezydenta.

Japonia od razu zaangażowała się w negocjacje handlowe, apelując o wyjęcie japońskich towarów spod amerykańskich ceł.
Do 20 lipca odbyło się siedem rund negocjacyjnych, nie przyniosły jednak one żadnego efektu. Za to Japonia zaczęła odczuwać negatywne skutki polityki handlowej Trumpa.
Dobrze widać to na przykładzie przemysłu motoryzacyjnego, który odpowiada niemal za 30 proc. całkowitego eksportu do Stanów Zjednoczonych - w maju tego roku eksport samochodów do USA zmalał o 25 proc. w porównaniu z majem 2024 roku. W międzyczasie Trump zagroził Japonii wprowadzeniem 30 albo 35-procentowych ceł wzajemnych w przypadku niewynegocjowania porozumienia na czas.
Towary importowane do USA będą objęte 15-procentowym cłem. Co kluczowe z perspektywy Japonii - stawka ta obejmuje także samochody. W zamian Tokio usunie część wymogów dotyczących testowania importowanych do Japonii amerykańskich samochodów osobowych i ciężarowych.
Japonia zobowiązała się także do zainwestowania dodatkowych 550 miliardów dolarów amerykańskich w Stanach Zjednoczonych. Według informacji opublikowanych na stronie Białego Domu środki te mają zostać skierowane w strategicznie ważne obszary, takie jak infrastruktura energetyczna, badanie i produkcja półprzewodników, wydobycie, przetwarzanie i rafinacja surowców krytycznych, komercyjny i wojskowy przemysł stoczniowy czy produkcja farmaceutyczna.
Ponadto Japonia ma zwiększyć import surowców energetycznych ze Stanów Zjednoczonych, jak również zakupić 100 samolotów Boeinga.
Mimo że główne punkty porozumienia zostały zaprezentowane, wiele szczegółów jest jeszcze nieznanych, a niektóre elementy umowy budzą wątpliwości. Złą wiadomością dla Japonii jest fakt, że umowa nie obejmuje stali i aluminium, których eksport nadal obciążony jest 50-procentową stawką. Enigmatycznym stwierdzeniem pozostają słowa Trumpa o japońskiej obietnicy dodatkowych corocznych zakupów sprzętu wojskowego w USA o wartości miliardów dolarów.
Oprócz ogłoszenia osiągnięcia umowy z Japonią, Trump przedstawił też porozumienia z Filipinami i Indonezją. Oznacza to, że już pięć państw - pierwsze były Wielka Brytania i Wietnam - zawarło nowe umowy handlowe ze Stanami Zjednoczonymi.
Spośród państw azjatyckich Kraj Kwitnącej Wiśni otrzymał najniższe stawki celne na swoje towary eksportowane do USA - niższe, bo 10-proc., ma jedynie Wielka Brytania (choć w przypadku przemysłu motoryzacyjnego anglosaskiego sojusznika Waszyngtonu stawka ta obowiązuje do liczby sprzedanych samochodów wynoszącej 100 tysięcy - powyżej tej liczby naliczane jest cło w wysokości 25 proc.).
Niższe stawki dają Japonii przewagę eksportową nad innymi państwami, bo jej produkty będą po prostu tańsze. Jest to ważna wiadomość szczególnie dla japońskiego przemysłu motoryzacyjnego, za to zła dla niemieckiego, który już i tak znajduje się obecnie w poważnym kryzysie. Kłopoty niemieckiej branży motoryzacyjnej oznaczają zaś problemy dla jej polskich poddostawców.
Gdyby Unia Europejska nie doszła do porozumienia z USA w sprawie umowy handlowej do końca lipca, niemiecki eksport samochodów oraz inne sektory zostałyby objęte aż 30-procentowymi cłami. Na linii UE-USA doszło jednak 27 lipca do przełomu. Obie strony ogłosiły wtedy osiągnięcie porozumienia na import unijnych towarów na poziomie 15 proc.
Porozumienie handlowe z USA uratuje japońskiego premiera?Rynek w Kraju Kwitnącej Wiśni zareagował entuzjastycznie na ogłoszenie amerykańsko-japońskiej umowy handlowej - akcje największych koncernów motoryzacyjnych, takich jak Honda, Mazda czy Toyota, wzrosły o kilkanaście procent, a japoński jen umocnił się względem amerykańskiego dolara. Wynegocjowane porozumienie daje Japonii stabilność i przewidywalność relacji gospodarczych ze Stanami Zjednoczonymi - Tokio nie musi obawiać się kolejnych niespodziewanych taryf, a japońscy producenci mogą lepiej planować produkcję oraz działanie w kontekście eksportu na rynek amerykański.
Porozumienie handlowe to dobra wiadomość nie tylko dla gospodarki japońskiej, ale również dla premiera Ishiby, dla którego może być to wybawienie od utraty stanowiska.
Osiągnięcie umowy handlowej między Japonią i USA wysyła sygnał do innych partnerów Waszyngtonu, że jest możliwe zawarcie porozumienia z Donaldem Trumpem i nakłada presję, by je osiągnąć oraz tym samym uzyskać dla siebie korzystniejsze od obecnych warunki handlowe przed wejściem w życie wyższych ceł od 1 sierpnia.
Japońsko-amerykański „deal” będzie niewątpliwie brany pod uwagę jako punkt odniesienia przy kolejnych negocjacjach innych państw ze Stanami Zjednoczonymi. Korea Południowa, która konkuruje z Japonią w eksporcie stali oraz samochodów, już zapowiedziała, że uważnie przyjrzy się porozumieniu.
„Sojusz konkurencyjności” Japonii i Unii EuropejskiejW Japonii nie opadły jeszcze emocje po niedzielnych wyborach oraz wtorkowym oświadczeniu Donalda Trumpa, a już w środę (23 lipca) odbywał się historyczny trzydziesty szczyt Unia Europejska-Japonia, podczas którego premier Ishiba spotkał się z najważniejszymi przedstawicielami UE - przewodniczącą Komisji Europejskiej Ursulą von der Leyen oraz przewodniczącym Rady Europejskiej António Costą.
W okresie napięć geopolitycznych na świecie oraz niestabilności i niepewności gospodarczej spowodowanej m.in. polityką handlową USA szczyt już i tak bliskich partnerów, jakimi są Japonia i Unia Europejska, nabierał wyjątkowego znaczenia. Owe znaczenie zostało potwierdzone historycznymi deklaracjami i decyzjami, które zapadły podczas rozmów.
Unijni dygnitarze oraz premier Japonii ogłosili wspólnie zawiązanie „sojuszu konkurencyjności” mającego za zadanie pogłębić współpracę między UE a Japonią na wielu poziomach: od handlu i bezpieczeństwa gospodarczego, przez innowacje technologiczne, aż do obronności.
Według informacji opublikowanych przez Komisję Europejską dwustronna kooperacja w ramach „sojuszu” będzie opierać się na trzech filarach.
- Po pierwsze, wykorzystując już uzyskane korzyści wynikające z umowy o partnerstwie gospodarczym z 2019 roku, Japonia i Unia Europejska mają działać w kierunku pełnego wdrożenia umowy, jak również dalej ułatwiać i promować wzajemne inwestycje.
- Po drugie, partnerzy skoncentrują się na wspólnym bezpieczeństwie ekonomicznym, w tym na takich obszarach jak wzmocnienie łańcuchów dostaw surowców, ochrona infrastruktury krytycznej oraz cyberbezpieczeństwo.
- Trzeci filar ma dotyczyć innowacji oraz zielonej i cyfrowej transformacji. W tym kontekście obecny rok ma również przynieść finalizację negocjacji w sprawie współpracy Japonii z UE w ramach programu Horizon Europe wspierającego badania i innowacje.
Liderzy podkreślili konieczność utrzymania stabilnego, sprawiedliwego, wolnego i przewidywanego ładu gospodarczego, w tym wielostronnego systemu handlowego opartego na Światowej Organizacji Handlu.
Dla obu stron niemałym szokiem były cła nałożone przez Donalda Trumpa, które zdestabilizowały globalny handel. Aby ułatwić przyszłą współpracę, zdecydowano o rozszerzeniu dialogu gospodarczego, który będzie przypominał formą rozmowy 2+2 - będą w nim uczestniczyć japońscy ministrowie spraw zagranicznych oraz gospodarki, unijny komisarz ds. handlu i bezpieczeństwa gospodarczego oraz wiceprzewodniczący KE ds. dobrobytu i strategii przemysłowej.
Jednym z najważniejszych aspektów poruszonych na szczycie były łańcuchy dostaw i surowce krytyczne, takie jak metale ziem rzadkich. Odgrywają one ważną rolę w gospodarkach państw UE oraz Japonii, a jednocześnie dostęp do nich stanowi ich czuły punkt, który jest i może być nadal wykorzystywany przez Chiny, będące największym producentem metali ziem rzadkich, jako narzędzie polityczne. Obie strony zamierzają współpracować w kierunku zmniejszenia swojej zależności od Państwa Środka w tym zakresie, a Unia może się wiele nauczyć od Japonii, która sporo osiągnęła na tym polu przez ostatnią dekadę.
Warto podkreślić, że współpraca Brukseli i Tokio nie kończy się na sprawach handlu i innowacji. W 2024 roku Japonia stała się pierwszym państwem na Indo-Pacyfiku, z którym UE zawarła partnerstwo w dziedzinie bezpieczeństwa i obronności. Podczas tegorocznego szczytu zapowiedziano, że w przyszłym roku zostanie zainicjowany Dialog Obronno-Przemysłowy, by wzmacniać kooperację na poziomie przemysłów obronnych UE i Japonii.
Rząd w Tokio już współpracuje z państwami europejskimi w ramach projektów wojskowych, takich jak włosko-brytyjsko-japoński program budowy myśliwca następnej generacji o nazwie Globalny Program Walki Powietrznej (GCAP), oraz przeprowadza wspólne manewry wojskowe. Pogarszające się środowisko bezpieczeństwa na Indo-Pacyfiku i w Europie - połączone z nieprzewidywalną polityką administracji amerykańskiej - popycha Japonię i UE ku sobie.
W kierunku stabilności i rozwoju?Ostatni tydzień zdecydowanie zapisze się na japońskich kartach roku 2025 jako jeden z ważniejszych: od historycznych przetasowań politycznych w parlamencie japońskim do przełomowych porozumień z USA i UE.
Dzięki umowie handlowej ze Stanami Zjednoczonymi Japończycy mogą odetchnąć z ulgą, a dzięki decyzjom podjętym na szczycie Japonia-UE optymistycznie spojrzeć w przyszłość.
Warto na koniec zaznaczyć, że zapowiadane zacieśnianie więzów i wielowymiarowej współpracy między Krajem Kwitnącej Wiśni a Wspólnotą Europejską może otworzyć wiele możliwości do rozwoju również dla polskich przedsiębiorców, chcących współpracować z biznesem japońskim.
wnp.pl