Turbulencje społeczne

Wreszcie, imigracja wybuchła. Konflikty w Torre Pacheco i innych gminach pokazały, że pewna część kraju niczym nie różni się od części Europejczyków. I nie mogłoby być inaczej, z co najmniej dwóch powodów. Po pierwsze, warstwa rasizmu strukturalnego: podobnie jak inne kraje kolonizujące, Hiszpania nie jest obca postrzeganiu kolonizowanych jako gorszych. I ta koncepcja wciąż się utrzymuje. Po drugie, wyraźna asymetria między korzyściami makroekonomicznymi a kosztami indywidualnymi. Przyjrzyjmy się temu krok po kroku.
Prezydent Sánchez ma rację, twierdząc, że imigracja odpowiada za znaczną część wzrostu. Dowody są przytłaczające: w latach 2018–2024 72% utworzonych miejsc pracy (2,3 miliona) objęli cudzoziemcy, podczas gdy w Katalonii imigracja zbliża się do 100% z ponad 450 000 nowych miejsc pracy, co w przeliczeniu na wzrost PKB wskazuje na minimalny wkład na poziomie 35–45%. Można by dalej wymieniać jej znaczenie w zatrudnieniu (30% w Katalonii), jej decydujący wkład w rozwój niektórych sektorów (przemysł surowcowy, spożywczy, handel, hotelarstwo, transport itp.) lub jej udział we wzroście dochodów publicznych.
Bez dobrego świadczenia usług publicznych pojawiają się konflikty związane z imigracjąAle fakt, że są decydujące dla wzrostu PKB i innych wskaźników makroekonomicznych, to tylko część równowagi kraju z imigracją. Innym, bardzo istotnym dla konfliktu, który zaczyna się pojawiać, jest utrata dobrobytu osób negatywnie dotkniętych skutkami imigracji na czynsze, edukację, opiekę zdrowotną lub pomoc społeczną. Ponieważ ich koncentracja terytorialna jest znacznie większa, niż sugerują średnie: w 2024 r., w porównaniu do 24% imigrantów w populacji Katalonii, ich ciężar przelewa się na mniejsze obszary terytorialne, gdzie indywidualne koszty są bardziej zauważalne. Dotyczy to przypadków Barcelony (32% mieszkańców), Alt Empordà (31%) lub, powyżej średniej, Segarra, Baix Empordà, Gironès, Tarragonès i La Garrotxa; lub, w środowisku miejskim, te w Lloret de Mar (45% mieszkańców) lub Salt (44%) i bardzo wysokie wartości w Hospitalet (38%), Figueres i Roses (36%), Barcelonie (33%), Olot (32%) i Santa Coloma de Gramenet (30%), wśród innych gmin. I, jak pokazuje profesor Princeton Rafaela Dancynger ( Immigration and Conflict in Europe , 2010), doświadczenie sugeruje, że konflikty z imigracją pojawiają się, gdy podaż dóbr publicznych jest niewystarczająca: nieuchronnie generuje to konkurencję między tubylcami a imigrantami, a wraz z nią pojawia się potencjał konfliktu.
Rasizm i niewystarczające usługi publiczne to dwie przyczyny konfliktu, który zaczyna się pojawiać. Jeśli chodzi o wartości społeczne, niewiele możemy zrobić w krótkim okresie. Możemy jednak działać w zakresie świadczenia usług publicznych, choć czasu zostało niewiele: jeśli nie zadziałamy szybko i zdecydowanie dzisiaj, jutro będziemy płakać.
lavanguardia