Niskie ceny na rynku zbóż wynikają z dobrych zbiorów w kraju i na świecie.


Sytuacja na rynku zbóż nie jest najlepsza dla rolników ze względu na dobre zbiory krajowe, spadek popytu i przede wszystkim wysoki poziom importu nadwyżek z głównych krajów produkujących, co doprowadziło do spadku cen.
Szacuje się, że tegoroczne zbiory zbóż wyniosą od 23 milionów zarządzanych przez Ministerstwo Rolnictwa i organizacje rolnicze, 24 milionów przez pracowników magazynów do ponad 25 milionów szacowanych przez spółdzielnie rolno-spożywcze. Ta ostatnia liczba stanowi wzrost o 15% w porównaniu z 22,5 miliona wyprodukowanych w poprzednim sezonie, znacznie poniżej niecałych 11 milionów wyprodukowanych podczas dotkniętych suszą zbiorów w 2023 roku, ale także poniżej rekordowych zbiorów z 2020 roku, które wyniosły 27,5 miliona.
Jednak w wyniku dobrych zbiorów krajowych, ale także z powodu masowego importu, nastąpił spadek cen, jak twierdzi Asaja , co doprowadziło sektor poniżej granicy rentowności. Organizacja twierdzi, że w obecnych warunkach rynkowych rolnicy tracą od 50 do 60 euro na hektar i apeluje o większą kontrolę nad masowym importem bez gwarancji i możliwości śledzenia pochodzenia.
Według szacunków spółdzielni produkcja pszenicy wyniesie 8,2 miliona ton; jęczmienia nieco ponad 10 milionów ton; kukurydzy 3,6 miliona ton; owsa 1,3 miliona ton; pszenicy durum 0,73 miliona ton; żyta 0,3 miliona ton; a innych zbóż 900 000 ton.
Plony z hektara były wysokie dzięki sprzyjającym warunkom pogodowym, w jakich rosły plony w większości regionów, osiągając ponad 4000 kilogramów pszenicy miękkiej i jęczmienia oraz prawie 12 000 kilogramów kukurydzy. Jest to wynik kampanii, w której jak dotąd dominowały sprzyjające warunki od siewu, przez kiełkowanie, aż po późniejszy rozwój.
Ze względu na bardzo dużą populację zwierząt gospodarskich, zwłaszcza trzody chlewnej i drobiu, tradycyjnie istniało silne uzależnienie od zagranicznych surowców do produkcji pasz. W 2023 roku, przy minimalnych zbiorach wynoszących nieco ponad 10 milionów ton z powodu suszy, import gwałtownie wzrósł do 24 milionów ton. Wartość ta jest uzasadniona, biorąc pod uwagę, że całkowity popyt krajowy wynosi od 36 do 37 milionów ton, z czego 27 milionów ton przypada na potrzeby paszowe, nieco ponad pięć milionów na pasze, a ponad trzy miliony na zastosowania przemysłowe.
W poprzedniej kampanii, przy zbiorach przekraczających 20 milionów ton, import spadł do 16,5 miliona ton, z czego połowę stanowiła kukurydza, a niemal resztę pszenica miękka.
W rezultacie ceny ucierpiały – jęczmień spadł nieznacznie poniżej 180 euro, pszenica paszowa poniżej 200 euro, a pszenica durum do 260 euro. Sytuację pogarszają korekty spisów pogłowia zwierząt gospodarskich, a co za tym idzie, niższy popyt.
Zboża stanowią jeden z filarów działalności rolniczej, zwłaszcza w kontynentalnej części Hiszpanii, gdzie średnia powierzchnia upraw wynosi ponad 5,5 miliona hektarów, a dominują gospodarstwa średniej wielkości. Poza specyficznymi incydentami występującymi w każdym sezonie, sektor ten boryka się również z innymi problemami strukturalnymi, od produkcji po marketing, które wpływają na jego rentowność.
Jeśli chodzi o produkcję rolną, oficjalne dane wskazują na bardzo dużą liczbę niezależnych gospodarstw rolnych. Rozwój spółdzielni pierwszego stopnia jest istotny, ale, poza kilkoma wyjątkami, brakuje silniejszych struktur, takich jak podmioty drugiego stopnia, które mogłyby wywierać większy wpływ na ceny. W marketingu niezbędna jest lepsza organizacja podaży, a także zaprzestanie sprzedaży bez cen lub po prostu „w rezultacie”, gdzie indywidualny rolnik „deleguje” innym ochronę rezultatów swojej pracy, a ostatecznie również swoich dochodów.

Ceny mleka wzrosły o dwa centy od lipca, osiągając średnio 0,51 euro za litr, co zbiegło się z tradycyjnym okresem niższej podaży z powodu wysokich temperatur wpływających na wydajność zwierząt i zmniejszenie liczebności stad. Mimo to, według Związku Małych Rolników, cena jest o pięć centów niższa od średniej unijnej. Podwyżki prognozowane są na wrzesień, ale nie spowolni to korekty cen żywca ze względu na niską rentowność i brak zmian pokoleniowych.
W ostatnich latach w sektorze tym zaobserwowano spadek liczby gospodarstw zajmujących się hodowlą bydła mlecznego z 14 000 do mniej niż 9 000, a także zmniejszenie liczby sztuk bydła w produkcji z prawie 900 000 do mniej niż 750 000, chociaż wydajność na krowę wzrosła.
Dane organizacji producentów Agaprol wskazują, że produkcja mleka w 2025 roku będzie najniższa w ostatnich latach i wyniesie zaledwie 7,38 mln ton w porównaniu z 7,5 mln ton w 2021 roku i dziewięcioma milionami ton wyprodukowanymi w ostatniej dekadzie, przy całkowitym zapotrzebowaniu na produkty mleczne wynoszącym około 10 mln ton. Oznacza to wysoki import, przekraczający 300 000 ton sera.
Wzrost cen wołowiny, zwłaszcza ze względu na eksport, dał oparcie gospodarstwom mleczarskim, umożliwiając im sprzedaż cieląt i starszych krów. Doprowadziło to również do przejścia gospodarstw mleczarskich na produkcję wyłącznie mięsną, obecnie ze względu na jej wyższą rentowność. Zmiany te doprowadziły jednak do korekty podaży mleka, która teoretycznie powinna mieć pozytywny wpływ na ceny. Wołowina wygrała bitwę z mlekiem.
EL PAÍS